2 czerwca 2017

Spacer Krakowskimi Bulwarami Wiślanymi - ciotkiem Antkiem i wujkiem Pietrkiem :D

Hej :) 20 maja długo rozmyślaliśmy gdzieby się tu wybrać na spacer - jako, że było ciepło, ale niebo płatało figle pojawiającymi się ciemnymi chmurami baliśmy się wybrać gdzieś dalej poza Kraków. W końcu matka nasza zadzwoniła do ciotki Ani i wuja Piotrka - i umówiliśmy się na spacer wałami przy Wiśle. Pojechaliśmy w stronę centrum samochodem i tam niedaleko jakiejś szkoły [rodzice lepiej wiedzą niż my] zaparkowaliśmy. Wysiadając z samochodu już nas jakiś piesek zdenerwował - no nie nas tylko Huga - bo szedł sobie z nim jakiś pan na automatycznej smyczy, no a jak wiadomo Hugo nie lubi za bardzo nowych kolegów - no a tamten szedł jak pan świata całym chodnikiem, my staliśmy na poboczu na trawce i tylko matka trzymała nas na smyczy bo ojciec nurkował w samochodzie. No i oczywiście tenże piesek zaczął do na podchodzić mimo tego, że jego pan doskonale widział, jak się zachowujemy - ja [Hera] oczywiście już chciałam do niego biec i go pomaltretować z miłości i szarpałam matką, za to Hugo już stał w gotowości i warczał od pewnego czasu co wcale nie zniechęcało tamtego pana. Dopiero gdy matka zaczęła do Huga mówić - spokojnie spokojnie, cicho, uspokój się - to pan zabrał swojego psa, bo Hugo już pokazał pełne uzębienie. No ale to była nasza jedyna taka historia na tym spacerze.
Reszta spaceru przebiegała spokojniej - no oprócz jednego incydentu - zapomnieliśmy powiedzieć, że ciotka Anka z wujkiem Piotrkiem mieli takie dziwne buty co jeździły - chyba rodzice na to mówili rolki, no i jak w pewny momencie było z górki to ciotka Anka się wywróciła :D Było śmiesznie, bo my to jak nasza matka jesteśmy - jak się ktoś wywróci to od razu się zaczynamy brechtać :D No ale ciotce Ance nic się poważnego nie stało, jedynie obdarła sobie trochę dłoń. Ale to był tylko ten jeden wypadek - trochę szkoda, bo myśleliśmy, że się jeszcze pośmiejemy a tu już jechała później normalnie bez upadku :/ 
Zamiarem było chyba dojść na tor kajakowy [do Tyńca] jednak po 5km spacerze postanowiliśmy zawracać, bo niebo wydawało się coraz bardziej zdradzieckie i baliśmy się, że nas złapie niezła ulewa. Zrobiliśmy sobie więc jakiś półgodzinny postój - na którym matka porobiła nam trochę zdjęć, bo w czasie spaceru to jej było ciężko - coś narzekała, że nie da się mnie prowadzić i robić zdjęcia - nie wiem o co jej chodziło. Jak już sobie odpoczęliśmy to zabraliśmy się w drogę powrotną :) Później ciotkowie wpadli do nas na jedzonko, i zostali do wieczora. A wiecie co? Maka zrobiła sobie z nami zdjęcia! NOOO serio! Bo ona nigdy nie chcę zdjęć bo mówi, że zbrzydła... a tu proszę! :) 
I tymże zdjeciem kończymy dzisiejszą notkę! Za niedługo kolejne opowieści ze spacerów, jeżeli jesteście ciekawi gdzie się szlajamy to nas obserwujcie !:) A tutaj więcej zdjęć: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hau! Jeżeli post się spodobał, możesz pozostawić po sobie jakiś ślad - chętnie wpadniemy również na Twojego bloga! ~H&H DOGS